Moja rada dla innych dzieci jako uchodźca z Ukrainy? Doceniajcie to, co macie
15 listopada, 2022
Pierwotnie opublikowane w UNHCR USA przez Darię Nastasiuk w Kiszyniowie, Mołdawia, 18 maja 2022 r., zgodnie z przekazem Charliemu Dunmore’owi i Irinie Odobescu. Zdjecia © UNHCR/Andrew McConnell
W pierwszych tygodniach konfliktu na Ukrainie świat 15-letniej Darii Nastasiuk wywrócił się do góry nogami, gdy obudziły ją wybuchy w pobliżu jej domu w Odessie, a jej matka gorączkowo powiedziała jej, że muszą uciekać.
Z ośmioma osobami stłoczonymi w rodzinnym samochodzie spędzili ponad 24 godziny na zakorkowanych drogach z tysiącami innych uciekających przed dotarciem do pobliskiej granicy z Mołdawią i zapewnieniem bezpieczeństwa. Oddzielona od ojca, przyjaciół i rodzinnego życia, Daria mieszka z matką i młodszym bratem w akademiku zamienionym przez władze na schronisko dla Ukraińców w stolicy Mołdawii, Kiszyniowie. Jest wśród ponad 460 000 uchodźców, którzy przedostali się do Mołdawii z Ukrainy od początku wojny.
Przed wojną miałam wielu przyjaciół. Kiedyś wychodziliśmy, odrabialiśmy razem lekcje, chodziliśmy do siebie na herbatę i słuchaliśmy muzyki. Po prostu dobrze się baw. Atmosfera była spokojna i spokojna. Wszystko było idealne. Moje największe problemy wtedy były związane z nauką lub kłótniami z przyjaciółmi i rodzicami. Teraz zdaję sobie sprawę, że nie miałam żadnych poważnych problemów, po prostu martwiłam się o małe rzeczy. Ale jak wybuchła wojna, była godzina policyjna i wszyscy musieli zostać w swoich domach, nie można było wychodzić na zewnątrz. Nie było lekcji, ponieważ zamknięto wszystkie szkoły.
Wyjechaliśmy dzień po rozpoczęciu eksplozji. Kiedy usłyszałam je po raz pierwszy, spałam. Myślałam, że ktoś próbuje mnie obudzić, żebym poszła do szkoły. Zamiast tego obudziła mnie mama i kazała szybko spakować swoje rzeczy. Zaczełam biegać po domu, szykując się, a następnego dnia spakowaliśmy samochód i wyjechaliśmy. Wzięłam ze sobą kilka rzeczy jak szampon i poduszkę na wszelki wypadek. Zabraliśmy dużo jedzenia, bo wiedzieliśmy, że to może być długa podróż. Zabrałam ze sobą zabawkę – małą zabawkową żyrafę. Żałuję, że nie wzięłam więcej letnich ubrań, trochę biżuterii, więcej akcesoriów. Przede wszystkim żałuję, że nie mogłam zabrać moich zwierząt domowych – kota i psa – bo bardzo za nimi tęsknię.
[Tu w Mołdawii] mamy teraz dużo wolnego czasu, więc siedzimy i oglądamy wiadomości, żeby zobaczyć, co się dzieje w Odessie. Ludzie nie mogą uwierzyć w to, co się tam teraz dzieje. Kiedy zaczęliśmy uczyć się online, poczułam się lepiej. To pomaga odwrócić uwagę, a praca domowa zajmuje mi czas. Ponieważ nie możemy się spotkać, czasami włączamy kamery, żeby zobaczyć swoje twarze. Wszyscy moi koledzy z klasy wyjechali do różnych krajów, takich jak Niemcy, Rumunia, USA – każdy w inną stronę. Jestem w kontakcie z moim znajomym z Ukrainy, który uciekł z rodziną do Niemiec. Rozmawiamy prawie codziennie. Przez większość czasu rozmawiamy o wojnie, wspominamy dawne dobre czasy i staramy się wzajemnie wspierać. Martwimy się o naszych pozostałych przyjaciół i mamy nadzieję, że zobaczymy się tak szybko, jak to możliwe.
„Nigdy nie wyobrażałam sobie, że doświadczę wojny”.
Nigdy wcześniej tak naprawdę nie myślałam o uchodźcach, ponieważ nigdy nie myślałam, że to może się nam przytrafić. Nigdy nie wyobrażałam sobie, że przeżyję wojnę i znajdę się w takiej sytuacji. Dla mnie bycie uchodźcą oznacza problemy ze znalezieniem jedzenia, mieszkania i ubrania. Oznacza to również problemy psychiczne. Jestem pewna, że będę miała złe wspomnienia z tego, co się stało, nawet jeśli nie chcę pamiętać. Postaram się znaleźć rzeczy, które mnie rozproszą. Pierwszą rzeczą, którą chciałabym zrobić [w Odessie], to pojechać nad morze z rodzicami i młodszym bratem. Popływam i zapomnę o tym, co się stało.
Moja rada dla dzieci w innych krajach to docenić czas, który mają teraz, ciszę i spokój, w którym żyją, oraz radość rodziny i przyjaciół. Nie przejmujcie się drobnymi problemami w życiu – po prostu spróbujcie docenić to, co macie.